Szukając białej nitki odkryłam skarb ;)
To jest jeden z plusów mieszkania z teściami i babcią - czasem znajduje się takie skarby :D
Już nie mogę się doczekać kiedy się do tej muliny dobiorę, odpowiednie szydełko już jest.
Tylko czas trudniej znaleźć...
środa, 28 marca 2012
wtorek, 27 marca 2012
Stokrotki
W sumie to nie znam się na kwiatach...
Stokrotki jednak kojarzą mi się z czymś drobnym, a te kwiatuszki takie właśnie są :)
Dziś dużo zdjęć, więc może mało słów...
Powiem tylko, że dawno ich nie robiłam, to jest zbiór z jesieni.
Stokrotki jednak kojarzą mi się z czymś drobnym, a te kwiatuszki takie właśnie są :)
Dziś dużo zdjęć, więc może mało słów...
Powiem tylko, że dawno ich nie robiłam, to jest zbiór z jesieni.
piątek, 23 marca 2012
Szefc ze mnie średni
Zachciało mi się dziergać buciki dla Adasia...
Początek był bardzo miły, pasja twórcza mnie pochłonęła :D
Jednak zrobiło się mniej przyjemnie, gdy trzeba było zrobić drugiego... No dobra, wzięłam się zawzięlam i zrobiłam drugiego. Namęczyłam się przy zszywaniu wszystkiego w całość (bo podeszwy są oddzielnie) i zorientowałam się, że szycie to chyba nie jest moja brożka. Wychodziło mi nie równo i trzebabyło pruć i szyć jeszcze raz...
Buciki powstały.
Jednak poprawiałam je kilka razy... ulepszałam, upiękniałam itd.
Może nie będę opisywać wszystkich faz, bo zrobi się nudno :)
Powiem tylko (dla tych zapaleńców jak ja, co próbują sami tworzyć dziwne rzeczy), że buciki dla dziecka nie mogą mieć takiego rozcięcia jak w balerinkach, bo wtedy się w ogóle nie trzymają :P
tak wtedy wyglądały na nóżce:
Wyglądają cudnie, ale cóż...
Po poprawkach wyglądają tak:
A tak wraz z właścicielem :)
Napracowałam się przy nich i byłam trochę podłamana gdy zorientowałam się, że łatwo spadają... ale Adaś równie łatwo strzepuje skarpetki, więc chyba nie jest tak źle :D
Początek był bardzo miły, pasja twórcza mnie pochłonęła :D
Jednak zrobiło się mniej przyjemnie, gdy trzeba było zrobić drugiego... No dobra, wzięłam się zawzięlam i zrobiłam drugiego. Namęczyłam się przy zszywaniu wszystkiego w całość (bo podeszwy są oddzielnie) i zorientowałam się, że szycie to chyba nie jest moja brożka. Wychodziło mi nie równo i trzebabyło pruć i szyć jeszcze raz...
Buciki powstały.
Jednak poprawiałam je kilka razy... ulepszałam, upiękniałam itd.
Może nie będę opisywać wszystkich faz, bo zrobi się nudno :)
Powiem tylko (dla tych zapaleńców jak ja, co próbują sami tworzyć dziwne rzeczy), że buciki dla dziecka nie mogą mieć takiego rozcięcia jak w balerinkach, bo wtedy się w ogóle nie trzymają :P
tak wtedy wyglądały na nóżce:
Wyglądają cudnie, ale cóż...
Po poprawkach wyglądają tak:
A tak wraz z właścicielem :)
Napracowałam się przy nich i byłam trochę podłamana gdy zorientowałam się, że łatwo spadają... ale Adaś równie łatwo strzepuje skarpetki, więc chyba nie jest tak źle :D
piątek, 16 marca 2012
Żonkile
Ten wzór moja koleżanka nazwała żonkilem i tak już zostało,
tak je nazywam, chociaż wcale nie są żółte :)
Najpierw powstały białe na długiej szpilce, a zaraz ich rodzina zaczęła się powiększać :)
Teraz mam ich trochę, bo moja babcia próbowała znaleść dla nich nowych właścicieli na placu, ale się nie udało... może jeszcze znajdzie się ktoś kto je przygarnie :)
Tak wyglądają z bliska
Powstały nawet jedne z srebrną niteczką, są masywniejsze niż pozostałe, ponieważ kordonek był grubszy.
Z tego co pamiętam, to dzierganie jednej pary zajmowało mi tyle co oglądanie jednego odcinka Dr Housa (ach, te wspomnienia wolnego czasu i nudy w ciąży ;) )
tak je nazywam, chociaż wcale nie są żółte :)
Najpierw powstały białe na długiej szpilce, a zaraz ich rodzina zaczęła się powiększać :)
Teraz mam ich trochę, bo moja babcia próbowała znaleść dla nich nowych właścicieli na placu, ale się nie udało... może jeszcze znajdzie się ktoś kto je przygarnie :)
Tak wyglądają z bliska
Powstały nawet jedne z srebrną niteczką, są masywniejsze niż pozostałe, ponieważ kordonek był grubszy.
Z tego co pamiętam, to dzierganie jednej pary zajmowało mi tyle co oglądanie jednego odcinka Dr Housa (ach, te wspomnienia wolnego czasu i nudy w ciąży ;) )
czwartek, 15 marca 2012
Czapeczki
Gdy Syn nie chciał jeszcze wyjść z Brzucha, a Mama się niecierpliwiła, postanowiła zrobić Mu na powitanie szalik i czapkę. Tak powstała pierwsza czapka:
Okazała się źle układającą się czapką (zsuwa się do góry).
Ujżałam jednak na Facebook'u tę oto śliczną :
Następnego dnia miałam w ręku szarą włóczkę i odpowiednie szydełko.
Po kilku próbach powstał ten oto cud :
Jednak było mi mało :)
No i po tygodniu pracy powstał Krasnal:
Historia jest piękna... Jednak koniec jest smutny, jeśli nie tragiczny... Adaś dostał na nie uczulenie i nie może w nich chodzić... Ech, bywa i tak.
Ale, za to wczoraj nasz kolega Kubuś dostał swoją szarą czapeczkę, oto jak wygląda odrobinę starszy dzieciak w takim małym cudzie :
Okazała się źle układającą się czapką (zsuwa się do góry).
Ujżałam jednak na Facebook'u tę oto śliczną :
Następnego dnia miałam w ręku szarą włóczkę i odpowiednie szydełko.
Po kilku próbach powstał ten oto cud :
Jednak było mi mało :)
No i po tygodniu pracy powstał Krasnal:
Historia jest piękna... Jednak koniec jest smutny, jeśli nie tragiczny... Adaś dostał na nie uczulenie i nie może w nich chodzić... Ech, bywa i tak.
Ale, za to wczoraj nasz kolega Kubuś dostał swoją szarą czapeczkę, oto jak wygląda odrobinę starszy dzieciak w takim małym cudzie :
wtorek, 13 marca 2012
Wszystko ma swój początek...
Moje zafascynowanie robótkami jest stosunkowo młode... Będąc w ciąży musiałam siedzieć w domku i czymś się zająć. Wymyśliłam, że będę robić biżuterię, ale że koraliki w sumie drogie na większą skalę, więc wzięłam do ręki szydełko postanowiłam nauczyć się go obsługiwać :) tak się zaczęło, a teraz uczę się dalej.
Oto moje pierwsze dzieło, datowane chyba na sierpień 2011 :D
Oto moje pierwsze dzieło, datowane chyba na sierpień 2011 :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)